Ciało ma swoją mądrość, choć czasami kłamie

Nie kłamie z premedytacją. W swej mądrości nas chroni, lecz utknęło w fizjologicznej reakcji obronnej, która kiedyś, najpewniej w dzieciństwie, pozwoliła nam przetrwać i nadal działa, mimo, że jesteśmy obecnie już w zupełnie innym miejscu w życiu.

To taki ciągły powrót do przeszłości, bez uwzględniania kontekstu, gdy nasz wewnętrzny monitoring – autonomiczny układ nerwowy, rozpozna znany sobie stresor. Zaczynamy reagować według nieświadomego schematu. Mamy trudność z jasnym myśleniem, bo nasza własna kora mózgowa „zamknęła się” w reakcji na taki stresujący bodziec. Po fakcie krytykujemy samych siebie, uważamy się za osoby nieudolne czy głupie, a to nasz układ nerwowy został „zalany” falą fizjologicznej reakcji obronnej.

Mądrość ciała

Pobudzenie naszego autonomicznego układu nerwowego w ciągu dnia w sposób naturalny waha się od wysokiego do niskiego. Wysoki poziom pobudzenia i czujności są nam potrzebne do działania wymagającego większej energii. Począwszy od porannego wstania z łóżka, po aktywny dzień w pracy, udział w różnych wydarzeniach, czy angażujących rozmowach. Niskie pobudzenie i stany spokoju sprzyjają aktywnościom relaksacyjnym, takim jak: słuchanie łagodnej muzyki, leżnie na kanapie, spacer, czy wieczorne przygotowywanie się do snu. Gdy jesteśmy bezpieczni możemy czerpać przyjemność z różnych aktywności związanych z niskim i wysokim pobudzeniem.

Zmiany w pobudzeniu pokazują wrodzoną zdolność naszego układu nerwowego do instynktownego oceniania, czy grozi nam niebezpieczeństwo, czy jesteśmy bezpieczni, a następnie do dostosowania poziomu pobudzenia – wysokiego, niskiego lub średniego, adekwatnie do sytuacji.

Gdy pojawia się zagrożenie (sytuacja, osoba, jakiś bodziec), nasze pobudzenie natychmiast rośnie, czasem do nadmiernego poziomu, by przygotować nas do walki, ucieczki, bądź zastygnięcia w bezruchu lub wezwania pomocy.

Jeśli te mechanizmy obronne okażą się nieskuteczne wówczas nasze pobudzenie może spaść do skrajnie niskiego poziomu, w którym wyłączamy się, milkniemy i nieruchomiejemy.

Przyczyną takich reakcji przetrwania oprócz traumy może być też stres związany z naszymi wzorcami reagowania oraz ważnych dla nas w dzieciństwie osób – rodziców, opiekunów.

Nie mamy poczucia bezpieczeństwa, gdy czujemy, że grozi nam krytyka, odrzucenie czy porzucenie. Jeśli nie mamy zasobów, które pomogłyby nam poradzić sobie z tymi stresującymi okolicznościami, funkcjonowanie naszego układu nerwowego może ulec rozregulowaniu.

Kiedy ciało kłamie

Gdy nasz układ nerwowy nie jest zdolny do powrotu do równowagi po stresującym wydarzeniu, bo nie mieliśmy możliwości odreagowania lub gdy atmosfera, w której dorastaliśmy, wywoływała utrzymujące się wysokie lub nadmiernie niskie pobudzenie, możemy rozwinąć „błędną neurocepcję*”, która spowoduje, że będziemy rutynowo, nieświadomie, nieprawidłowo oceniać, czy jesteśmy bezpieczni, czy nie.

Gdy błędna neurocepcja sprawi, że pobudzenie osiągnie zbyt niski lub zbyt wysoki poziom, nie możemy swobodnie nawiązywać interakcji z innymi ludźmi, ani z otoczeniem, ponieważ nie czujemy się wystarczająco bezpiecznie, ani komfortowo.

Pod wpływem stresorów  z przeszłości instynktownie „wierzymy” sygnałom wysyłanym przez własne ciało, które mówią nam, że jesteśmy w niebezpieczeństwie.

Utrzymujące się długo nadmierne pobudzenie może skutkować chronicznym uczuciem niepokoju, gniewu, przerażenia, wzmożonej czujności, napięcia czy impulsywności. Nawet, gdy znajdziemy się w spokojnym, bezpiecznym otoczeniu, nasze serce może w dalszym ciągu szybko bić, a ciało wciąż być nieruchome i napięte.

Długotrwałe, niedostateczne pobudzenie może sprawić, że doświadczymy czegoś odwrotnego. Tętno zwolni, a ciało będzie się wydawało pozbawione czucia. Możemy czuć apatię, znużenie, martwotę, pustkę, zniechęcenie lub przygnębienie.

Przy błędnej neurocepcji ludzie, rzeczy oraz sytuacje, które przypominają nam o minionym stresie i traumie, działają na nas jak stresory, w wyniku czego jesteśmy mniej zdolni do radzenia sobie ze zwykłymi sytuacjami życia codziennego, nie mówiąc już o czerpaniu z nich przyjemności.

Zaciekaw się sobą – co cię triggeruje

Pierwszym krokiem do regulacji pobudzenia jest rozpoznanie swoich własnych stresorów. Tych rzeczy, sytuacji, ludzi, a nawet doświadczeń wewnętrznych, które automatycznie odbieramy jako zagrażające, choć w rzeczywistości wcale takie nie są, np. jakiś zapach, podniesiony tembr głos, krytyka, mocne światło, osoba, która przypomina kogoś z przeszłości itp. Gdy uświadomimy sobie, że te odczucia i ruchy są oznakami pobudzenia przez stresory, pojawia się okazja by zacząć przywracać pobudzenie układu nerwowego z powrotem do poziomu naszej tolerancji.

Gdy pobudzenie zostaje wyregulowane i nauczymy się odczuwać bezpieczeństwo z poziomu ciała, będziemy mogli pełniej cieszyć się swoim otoczeniem i znajdującymi się wokół nas ludźmi.

Jeśli nie wiesz od czego zacząć zapraszam na sesje terapii czaszkowo-krzyżowej. Jest to terapia oparta na fizjologii, która wspiera organizm w odzyskaniu równowagi pomiędzy współczulnym i przywspółczulnym układem nerwowym, co pomaga w regulacji odpowiedzi na stres. Po wsparciu organizmu w ten sposób łatwiej będzie pracować z odkrywaniem własnych rytmów ciała i budowaniem zasobów wspierających jego samoregulację, takich jak: centrowanie, ugruntowanie, zarzadzanie energią czy granice.

 

* Neurocepcja, to termin używany do opisywania zdolności układu nerwowego do automatycznego wykrywania w otoczeniu zewnętrznym oraz wewnątrz organizmu sygnałów, informujących nas o bezpieczeństwie, niebezpieczeństwie lub zagrożeniu życia oraz uruchamiania zachowań adekwatnych do tej oceny. Autorem terminu „neurocepcja” jest dr Steven Porges, twórca teorii poliwagalnej.

Czytaj też:

Autonomiczny układ nerwowy – nasz osobisty system monitoringu

Źródło:
Psychoterapia sensomotoryczna, Pat Odgen, Janina Fisher
The Polivgal Theory in Therapy, Deb Dana
Terapia somatyczna Bodynamic, materiały własne z kursu